Jak londyńskie domy towarowe wyszły z mody i dlaczego nigdy nie umrą

Cofnij się myślami do minionych świąt Bożego Narodzenia. Boxing Day był i minął. Nowość tych błyszczących nowych prezentów zniknęła. Resztki indyka zostały wyśmiane, a jedyną trwałą pozostałością po sezonowych świętach jest kac i mnóstwo zmywania naczyń w zlewie. Zawsze jednak pozostawała jeszcze jedna, ostatnia hurra, na którą można było czekać; perspektywa gwarantująca rozjaśnienie tych ponurych i ponurych pierwszych dni nowego roku – styczniowe wyprzedaże.



Mniej więcej o tej porze każdego roku w wiadomościach pojawiały się obrazy kupujących obozujących przed domami towarowymi, stojących w kolejce przez całą noc w mrozie, desperacko pragnących być pierwszymi w drzwiach w godzinach otwarcia.

Kiedy w końcu nadeszło, wpadli jak stado zombie, posyłając ochroniarzy w powietrze i odpychając łokciami gospodynie domowe i dzieci, gdy rzucały się na półki z szeroko rozłożonymi ramionami w pokusie śmierci lub chwały, by spakuj tę lalkę Cabbage Patch Doll lub magnetowid Betamax za pół ceny.

Niegdyś klejnot w koronie każdej głównej ulicy w kraju, wiele domów towarowych zniknęło z naszego miejskiego krajobrazu, a wraz z nimi styczniowe wyprzedaże zostały zastąpione przez amerykański import, taki jak Czarny Piątek i Cybernetyczny Poniedziałek.

Nawet sklepy z kilku sieci, które ponuro trzymały się w obliczu internetowej konkurencji, takich jak Army & Navy i House of Fraser, niestety idą drogą starych faworytów, takich jak Arding & Hobbs, Owen Owen i Kendals. W ciągu ostatnich pięciu lat 83 procent pozostałych brytyjskich domów towarowych zamknęło swoje drzwi na dobre, co spowodowało utratę środków do życia na dużą skalę.



Kiedy najstarsza sieć w Wielkiej Brytanii, Debenhams, przeszła do administracji podczas pandemii Covid, ponad 12 000 osób straciło pracę w jej 124 sklepach.

  Kolejki do sprzedaży Debenhams w oddziale na Oxford Street w 1977 roku

Kolejki do sprzedaży Debenhams w oddziale na Oxford Street w 1977 roku (Zdjęcie: GETTY)

Autorka i dziennikarka Tessa Boase wspomina te zapomniane „katedry konsumpcji” w swojej nowej książce i celebruje dni, kiedy miejsca takie jak Allders i DH Evans, a nie Amazon i eBay, były bogami świata handlu detalicznego.

Ujawnia również, że to głównie kobiety zapłaciły najwyższą cenę na głównej ulicy, nie tylko pod względem utraty wyboru, ale utraty zatrudnienia.



Tessa, która obecnie mieszka w East Sussex, pamięta, jak jej matka pracowała w prawdopodobnie najsłynniejszym domu towarowym na świecie.

„Moja mama pracowała w Harrodsie w dziale zwierząt. Przyprowadzała zwierzęta do domu na weekend, a ja zastanawiałem się: „Co to za niezwykłe, cudowne miejsce, w którym można zabrać do domu szczeniaka rasy Basset Hound na weekend?” — mówi Tessa, której książka, ilustrowana wieloma nostalgicznymi zdjęciami, przygląda się szczegółowo 50 dawno zaginionym londyńskim emporiom.

„W latach sześćdziesiątych miłe młode dziewczyny miały na jakiś czas małą pracę w domu towarowym. Joanna Lumley pracowała w jednym, Debenham & Freebody, za 8 funtów tygodniowo.

  Dom towarowy Harrods sprzedaje małego słonia



Dom towarowy Harrods sprzedaje małego słonia (Zdjęcie: GETTY)

Usytuowany przy Wigmore Street, Debenham & Freebody był prekursorem, a później flagowym oddziałem niefortunnej sieci Debenhams, która upadła w 2020 r. z powodu 720 milionów funtów długu. W połowie lat 60. w sklepach pracowało ponad milion kobiet, czyli prawie jedna piąta brytyjskiej siły roboczej.

Jak wyjaśnia Tessa: „Domy towarowe były pierwszymi instytucjami, które otworzyły przed kobietami drzwi średniego i wyższego kierownictwa, tworząc być może pierwszą strukturę kariery z realnymi perspektywami awansu”.

W rzeczywistości pierwsza brytyjska minister, Margaret Bondfield, która w 1929 r. została ministrem pracy, rozpoczęła karierę jako ekspedientka, pracując w sklepach z tkaninami w okolicach Brighton and Hove.

„To wiele znaczyło dla ludzi, którzy pracowali na tym świecie; była w tym ogromna godność i to smutne, że ją straciliśmy” – lamentuje Tessa. „Millenialsi kpią i mówią:„ Och, domy towarowe – tak to jest w zeszłym stuleciu ”, ale jak by to było stracić tę pracę, która dawała ci godność, z której byłeś bardzo dumny?”

  Debenham & Freebody był prekursorem niefortunnej sieci Debenhams, która upadła w 2020 roku

Debenham & Freebody był prekursorem niefortunnej sieci Debenhams, która upadła w 2020 roku (Zdjęcie: GETTY)

Chociaż mężczyźni pracowali również w domach towarowych - prawie wyłącznie do lat 60. XIX wieku - później stało się to środowiskiem głównie kobiecym. Wynikało to po części z faktu, że „dziewczętom sklepowym” płacono znacznie mniej niż ich męskim odpowiednikom, mimo że w wielu przypadkach pracowały równie ciężko, jeśli nie ciężej.

Domy towarowe nie tylko dawały pracującym tam kobietom godność i pewną formę niezależności finansowej. Dało to także kupującym w nich kobietom nieznaną dotąd różnorodność wyboru i podniosło doznania zakupowe do rangi czegoś spektakularnego; teatralne nawet.

Selfridges, który wciąż króluje na Oxford Street, zawsze starał się zrobić show dla swoich klientów, zwłaszcza kobiet. Kiedy 15 marca 1909 roku po raz pierwszy otwarto drzwi jego wspaniałego budynku w stylu Beaux-Arts, Daily Express doniósł: „Kobiety od niepamiętnych czasów robiły zakupy, ale dopiero dzisiaj zrozumieliśmy, co naprawdę oznacza to słowo”.

Założyciel firmy, Harry Gordon Selfridge, wystawił dwupłatowiec Louisa Blériota, który niedawno odbył swój pionierski lot nad kanałem La Manche, w swoim nowym sklepie, do którego przybyło 150 000 osób w ciągu czterech dni, aby go zobaczyć.

  Łowcy okazji atakują wystawę porcelany w Selfridges

Łowcy okazji atakują wystawę porcelany w Selfridges (Zdjęcie: GETTY)

Tessa kontynuuje: „Domy towarowe były w pewnym sensie ściśle powiązane z muzeami. Ludzie szli zobaczyć różne rzeczy, czy to był nowy wynalazek zwany odkurzaczem, czy jakiś niezwykły wyczyn kaskaderski lub spektakl. Niektóre sklepy miały nawet całe cyrki z lwami, słoniami i kucykami. To był właściwy dzień. A ponieważ było tak wiele sklepów, wszystkie przez cały czas ostro ze sobą konkurowały.

„Kiedy Simpsons otworzyli w 1936 roku na Piccadilly (obecnie Waterstones), mieli w środku nie jeden, ale trzy samoloty. Każdy musiał pójść o jednego lepiej.

The Express w 1909 roku relacjonował tę walkę o serca, umysły i portfele w zapierającym dech w piersiach tonie: „Każda firma z West Endu rywalizowała ze sobą, by olśniewać i zabawiać swoich klientów. Nigdy wcześniej XX-wieczna kobieta nie mogła pozwolić sobie na taką orgię zakupów”.

Tessa z czułością pamięta, jak jako dziecko była zabierana przez matkę, by w każde Boże Narodzenie podziwiać światła w Londynie. „Zawsze uwielbialiśmy okna Selfridges, były czystym teatrem. Fortnum i Mason's też były bardzo dobre, ale Selfridges były dużym remisem.

Fortnum’s, jak nazywają go jego stali klienci – w tym rodzina królewska – jest najstarszym zachowanym domem towarowym w Wielkiej Brytanii, założonym w 1707 roku.

Jak więc udało mu się kontynuować, skoro tak wielu innych zawiodło? Archiwista Fortnum and Mason, dr Andrea Tanner, powiedział Expressowi: „Fortnum przetrwało – i rozwija się – ponieważ pozostało wierne swoim podstawowym wartościom, oferując unikalne produkty o nienagannym pochodzeniu i służyło wszystkim z uprzejmością w pięknym otoczeniu. Naszym celem jest sprawianie przyjemności naszym klientom, począwszy od asortymentu towarów, poprzez dowcipne ekspozycje okienne, aż po zachwycający design opakowań”.

Ogólnie rzecz biorąc, prognozy dla domów towarowych, w dzisiejszych czasach, w których coraz więcej detalistów rezygnuje z cegieł i zaprawy na rzecz podejścia „najpierw w sieci”, są nieco bardziej zniuansowane. Ludziom podoba się idea domów towarowych – Liberty London, ekskluzywne centrum handlowe z modą i artykułami gospodarstwa domowego tuż przy Carnaby Street, ma ponad 30 miliardów wyświetleń na Tik-Toku – ale mniej klientów tak naprawdę lubi wydawać w nich pieniądze.

Profesor Jonathan Reynolds jest profesorem nadzwyczajnym marketingu detalicznego w Saïd Business School Uniwersytetu Oksfordzkiego oraz dyrektorem akademickim Oxford Institute of Retail Management. Jest jednym z najbardziej szanowanych na świecie ekspertów akademickich od tego, jak robimy zakupy.

W rozmowie z Expressem powiedział: „Aby przetrwać, domy towarowe muszą oferować rzeczy, których nie można skopiować online i których kupujący nadal chcą: na najwyższym poziomie niesamowite wrażenia w sklepie; wyjątkowy poziom obsługi klienta i doradztwa; atrakcyjna oferta gościnności; ekskluzywne linie produktów, których nie można znaleźć w Internecie. Marki domów towarowych, takie jak Selfridges, nadal mogą to robić; zbyt wiele innych marek domów towarowych stało się cieniem ich dawnej tożsamości, ponieważ utraciły swoją zróżnicowanie.

„Przetrwanie konwencjonalnych domów towarowych stało się znacznie trudniejsze dzięki połączeniu konkurencji internetowej i dzisiejszych warunków ekonomicznych.

„Fenwick w Londynie (który właśnie ogłosił zbliżające się zamknięcie swojego flagowego sklepu na Bond Street) jest ostatnią ofiarą. Amazon stał się krajowym domem towarowym pod każdym względem oprócz nazwy. Jest w stanie zaoferować szerszą gamę produktów niż typowy dom towarowy.

„Jednak domy towarowe mogą nadal być istotne dla kupujących poszukujących nowych pomysłów i doświadczeń: odnoszące sukcesy detaliści, tacy jak Next, otwierają nawet własne domy towarowe. Na przykład ich Manchester Home & Beauty Store obejmuje kwiaciarnię, bar prosecco, restaurację, centrum aktywności dla dzieci, kawiarnię, sklep z kartami i artykułami papierniczymi, fryzjera i salon samochodowy”.

Niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość brytyjskim „salom pokus”, konieczne jest, abyśmy je wykorzystali lub stracili, jeśli chcemy ocalić kilka ostatnich przykładów naszego detalicznego dziedzictwa. Wielka Brytania jest przecież, jak powiedział kiedyś Napoleon, „narodem sklepikarzy”.

Na odwrocie książki Tessy wydrukowano pieszą wycieczkę z przewodnikiem po zaginionych domach towarowych West Endu. Trasa obejmuje wspaniałe przykłady architektury dawnych gigantów handlu detalicznego.

Przeplata się z upadłymi, jest kilka ocalałych sklepów, które przynajmniej na razie nadal zaspokajają potrzeby tych, którzy cenią kontakt z człowiekiem i profesjonalną obsługę ponad bezduszne przewijanie i klikanie oraz algorytmy.

Więc w styczniu zamknij tablet lub smartfon, odwiedź główną ulicę i złap kilka okazji w prawdziwym życiu, zanim one i sklepy, które je sprzedają, znikną na zawsze.

  • Zagubione domy towarowe w Londynie: Zaginiony świat olśniewających i snów autorstwa Tessy Boase (Safe Haven, 16,99 GBP) jest już dostępny. Aby uzyskać bezpłatne usługi P&P w Wielkiej Brytanii, odwiedź stronę express księgarnia.com lub zadzwoń pod numer 020 3176 3832.