Pisarz ponownie przeżywa nostalgię za minionymi świętami Bożego Narodzenia dzięki świątecznym czekoladowym klasykom

Ten gruby kawałek czekolady z cienkim szwem miękkiego karmelu i ciągnącym się nadzieniem „mallow” zawierał składniki, których cena wahałaby się na rynkach międzynarodowych: cukier, mleko i kakao.



Dziś, gdy oficjalna liczba oscyluje wokół 11 procent, ale wydaje się wyższa w obliczu ekonomicznej katastrofy i przygnębienia, nasz mały czekoladowy strażnik wydawałby się bardziej przydatny niż kiedykolwiek. Zamiast tego pasek Mars symbolizuje teraz krótką miarę, którą tak często otrzymujemy.

Każdy ma swoje własne przykłady – pudełka płatków śniadaniowych wydają się lżejsze niż kiedyś lub rolki papieru toaletowego o drastycznie krótszej żywotności lub tubki pasty do zębów szybciej wysychają – ale nazywa się to kurczeniem się: ukrytą redukcją rozmiaru lub objętości produktu przy zachowaniu tej samej ceny lub nawet chytrym pchnięciem w górę.

Jest to czerpanie zysków z ukrycia, często praktykowane przez te same sieci supermarketów, których reklamy telewizyjne tak pobożnie mówią o „pomaganiu” nam przetrwać kryzys kosztów utrzymania. Urząd Statystyk Narodowych zidentyfikował 2529 przedmiotów, które uległy zmniejszeniu w stylu Alicji w Krainie Czarów, ale ostatecznie kosztowały więcej.

Symptomatyczne dla chronicznego słodyczy narodu, większość skarg klientów dotyczyła czekolady. Nigdy nie było prościej – ani bardziej mlecznie – niż w Boże Narodzenie, kiedy wszyscy nasi ulubieńcy byli zapakowani w „paczki upominkowe” lub „pudełka do wyboru”, mimo że obecnie paczki przytłaczają swoją zawartością jak za duże naramienniki na osoby o niskim wzroście.



Mój dom nie jest wyjątkiem, chociaż każda czekolada, która trafia do naszej lodówki, zwykle znika jak przysłowiowy duch podczas piania kogutów. Rzeczywiście, często myślę, że powinien być klasyfikowany jako narkotyk miękki, tak intensywny, że odczuwa głód i bolesne objawy odstawienia.

Można powiedzieć, że dorastałem w handlu czekoladą, bo moja babcia sprzedawała jej tony każdego lata, razem z nadmorską skałą i watą cukrową, z kiosku przy bramie molo w Ryde na wyspie Wight.

  Paski Marsa



Miara inflacji - sprawdzony baton Mars (Zdjęcie: Getty)

Babcia Norman miała stosunek winiarza do dobrego wina. Wciąż prawie czuję smak marek, które cieszyły się jej szczególnym uznaniem: Cadbury Vogue w eleganckim czerwonym pudełku; Lyons Mint Chocs w widocznym podwójnym stosie; oraz Peter’s Original Milk Chocolate, każda w brązowym i złotym opakowaniu z podpisem D. Peter, wynalazca.

To od niej dowiedziałem się, że – podobnie jak wiele innych rzeczy w tamtych czasach – brytyjska czekolada była najlepsza, przewyższając najbardziej wymyślne szwajcarskie marki za ułamek ich ceny.

Trzy główne firmy, Cadbury’s, Fry’s i Rowntree’s, wszystkie zostały założone przez rodziny kwakrów, głęboko okryte celami moralnymi, z miękkim ośrodkiem filantropii.

Sprzedawcy wyjaśnili, w jaki sposób chcą, aby ich produkt był w idealnym stanie, i obiecali, że każdy niezadowolony konsument otrzyma zwrot pieniędzy za zwrócenie wadliwego batonika, wyszczególniając, gdzie został kupiony. W takich przypadkach można było wyobrazić sobie winnego cukiernika odwiedzanego przez potężnych mężczyzn w kapeluszach kwakrów i delikatnie z nim rozmawiającego.



Ci ojcowie założyciele czekolady ze smutkiem kręciliby głowami nad losem swoich najdumniejszych dzieł. Podobnie Forrest Mars Senior, urodzony w Milwaukee w USA, który w 1932 roku wypuścił swoją wyjątkową czekoladę, karmel i malwę z nieprawdopodobnej kontroli misji w Slough.

Reklama Marsa zawsze była genialna. Naklejka na szybie kiosku Babci Norman przedstawiała gwiazdę komedii muzycznej Sally Ann Howes z entuzjazmem wgryzającą się w jednego, z dymkiem: „Kupuję Marsa co tydzień, bo Mars jest cudowny”.

  Reklama Marsa

Wczesna drukowana reklama batonów Mars (Zdjęcie: Alamy Stock Photo)

W roku koronacyjnym 1953 racjonowanie cukru zostało ostatecznie zniesione w hołdzie dla naszej słodkiej młodej królowej, a Mars rzucił nową naklejkę na szybę kiosku babci, na której Sally Ann Howes powiedziała: „Teraz mogę kupować Marsa KAŻDEGO DNIA! Czy to nie WSPANIAŁE? Ostatnio brzmiało: „Mars dziennie pomaga pracować, odpoczywać i bawić się”.

Dzisiejszy batonik Mars, w sprzedaży detalicznej za około 90 pensów, wciąż ma zuchwałe logo kursywą, które niejasno sugeruje Czerwoną Planetę, ale poza tym wygląda, jakby właśnie wrócił z farmy zdrowia po przypadkowym zamknięciu w saunie. Wokół niego wszystkie inne niegdyś pokaźne batoniki – anemiczne Aeros, bonsai Bounty, skromne Milky Ways, skompresowane KitKaty – budzą tę samą myśl: „Czy oni się śmieją?”

Trzeba przyznać, że powszechne jest złudzenie, że rzeczy w młodości wydają się większe niż były w rzeczywistości.

Dlatego przywołuję klasyczny brytyjski czarno-biały film z lat czterdziestych XX wieku o ludziach, którzy są dla siebie słodcy. W filmie Krótkie spotkanie, nakręconym w czasie wojennej reglamentacji, kiedy plotkarska przyjaciółka Celii Johnson kupuje dwa jednoszylingowe (5 pensów) bary z bufetu na stacji, wyglądają one prawie jak cegły.

Jednak główną ofiarą są wielokolorowe drażetki, których słynny dżingiel telewizyjny w latach 60. stał się niestety ironiczny: „Tuba Smarties oznacza dużo, dużo ziaren czekolady, tak, dostajesz dużo, dużo, DUŻO Smarties”.

Potem głos małej dziewczynki wyseplenił coś, co stało się narodowym hasłem: „Kup trochę dla Lulu”.

  Reklama Cadbury'ego

Dawno zaginiona reklama Cadbury Vogue (Zdjęcie: Alamy Stock Photo)

Stworzone przez Rowntree's w 1937 roku, cukrowe płaszcze Smarties były błyszczące, a każdy kolor miał odrębny charakter, który można było zidentyfikować podczas ślepej degustacji.

Jasnobrązowe były wypełnione czekoladą na tyle mleczną, że widać było znak wodny. Ciemnobrązowe były o smaku kawy, pomarańczowe były pomarańczowe, a czerwone, na tyle odważne, by obstawiać koło ruletki w Monte Carlo, smakowały jednoznacznie czerwonym. Od tego czasu marka Smarties została przejęta przez giganta spożywczego Nestle, a korporacyjne liczniki fasoli zostały na niej uwolnione.

Za 90 pensów, zamiast „wiele i wiele”, otrzymujesz teraz 30 Smarties. Ich poprzednie błyszczące kolory podstawowe zostały rozcieńczone do matowego różu, fioletu i szarości, które już wyglądają na wpół do dupy, z dodatkiem niebieskiego, który dla mnie uderza w dziwną i nienaturalną nutę. Lulu by ich znienawidziła.

Na szczęście są producenci, którzy nadal wierzą, że rozmiar ma znaczenie. Ten w fioletowym opakowaniu z kolekcji Quality Street – wygodny do herbaty kształt wypełniony miękkim toffi i orzechami laskowymi – był o wiele bardziej popularny niż wszystkie inne, że wyprodukowano wersję jumbo do sprzedaży indywidualnej.

A Bendicks Bittermints (wynalezione w Wielkiej Brytanii pomimo ich niderlandzko brzmiącej nazwy) pozostają tak nieporęczne jak zawsze. Potrzeba o wiele większego Buntera niż ja, żeby wystrzelić więcej niż dwa na raz. Pudełko lub dwa z nich i Netflix na Boże Narodzenie dobrze mi zrobią.

● Wspomnienia Philipa Normana „Tańczyliśmy na naszych biurkach: błyskotliwość i dźgnięcie w plecy w najbardziej wpływowym magazynie lat sześćdziesiątych” zostały opublikowane przez Mensch i kosztują 14,99 GBP.

W przyszłym

Paterson Joseph wspiera kampanię Give A Book i celuje w Netflix za wprowadzanie w błąd

  Paterson Joseph Express daje kampanię książkową Netflix Bridgerton