Fundacja Księcia poprosiła swoje organy ds. etyki o zbadanie, czy społeczni zbrojnicy dorobili się fortuny, organizując spotkanie. Obserwatorzy wierzą, że 72-letni Charles byłby upokorzony sugestią, że prywatna audiencja z nim mogłaby przemówić do superbogatych. A jego fundacja traktuje zarzuty „bardzo poważnie”.
Szczegóły dotyczące rzekomej umowy o dostępie królewskim są zawarte w e-mailu wysłanym przez biznesmena Michaela Wynne-Parkera do niedoszłego darczyńcy na cele charytatywne.
Pan Wynne-Parker prowadzi Intracom International, organizując prezentacje klientów wpływowym osobom.
Jego e-mail twierdzi w 14 punktach, że za 100 000 funtów darczyńca i gość mogliby wieczorem odwiedzić Dumfries House, palladiańską rezydencję Charlesa w Ayrshire.
Mówi, że zostaliby tam zabrani królewskim samochodem, zwiedziliby XVIII-wieczny dom i ogrody, zebraliby się na drinka i spotkali się z Karolem.
Pan Wynne-Parker dodaje: „HRH wita każdego gościa indywidualnie”. Opisuje też uroczystą kolację i recital fortepianowy.
Biznesmen obiecuje również silniejsze relacje z Charlesem, takie jak miejsce na przyszłych listach gości.
Jednak organizacja charytatywna zerwała więzi z panem Wynne-Parkerem, którego firma chwali się na swojej stronie internetowej, że „kogo znasz” jest zwykle ważniejsze niż „co wiesz”.
Pan Wynne-Parker powiedział w e-mailu z listopada 2019 r., że dostanie pięć procent opłaty.
Mówi również, że fundusze zostaną wpłacone na konto przewodnika szlacheckiego Burke's Peerage, którego redaktor William Bortrick jest wymieniony jako zaangażowany.
I że inny „naprawiacz” otrzymuje 20 proc.
Rzecznik Prince's Foundation powiedział, że nie będzie już współpracować z panem Wynne-Parkerem ani panem Bortrickiem.
Dodał: „Michael Wynn Parker nie reprezentuje Fundacji Księcia, a wysłany przez niego e-mail nie odzwierciedla podejścia Fundacji do pozyskiwania funduszy”.
Pan Wynne-Parker twierdził, że „normalną praktyką” jest wypłacanie pośrednikom prowizji za ułatwianie darowizn na cele charytatywne.
Powiedział, że poinformowano go, że środki wpłacane na konto Burke's Peerage „były pojazdem” i „często się zdarza”.
Pan Bortrick zaprzeczył niestosowności i zawarciu jakichkolwiek „umów biznesowych” z panem Wynne-Parkerem.
Dodał: „Uderzyłbym w dach, bo to zupełnie niestosowne”.